W pierwszy dzień wiosny wybrałem się na Czechów gdzie od dawna fascynował mnie pewien tajemniczy kościół, który jest zupełnie inny od wszystkich znajdujących się w Lublinie.
Samochód zaparkowałem na osiedlu przy Ul. Paganiniego i pierwsze co zobaczył to zaskakujące graffiti. Malowidło znajduje się na wschodnim murze okalającym kościół.
Wygląda to dość specyficznie na tle sakralnej budowli ale widocznie nikomu to nie przeszkadza...
Z lekkim podnieceniem obszedłem wschodnią ścianę budowli i od razu w oczy rzucił mi się wiekowy, wykonany z drewna krzyż z Jezusem Nazarejczykiem...
Żadne źródła nie podają dokładnej daty powstania na tym wzgórzu pierwszej fortyfikacji ale pierwsza wzmianka o murowanej kamienicy (może obronnej) pochodzi z roku 1470, którą ufundował Piotr Koniński herbu Rawicz.
W XVI w. właścicielami dworu na kopcu była rodzina Lubomelskich, która to w XVII w. rozbudowała ten obiekt do tzw. fortalicium (z łac. niewielka budowla posiadająca cechy obronne).
W roku 1681 fortalicja uległa zniszczeniu po barbarzynskim najeździe wojsk kozackich a z wiekiem XVIII właścicielami budynku zostali Tarłowie.
Z biegiem czasu budowla niszczała...
W roku 1764 zawaliło się sklepienie jednej z izb i niestety cztery kobiety w skutek tej katastrofy budowlanej poniosły śmierć.
Były to trzy szlachcianki i ich służąca, które zostały pochowane prawdopodobnie w podziemiach kościoła dominikanów lubelskich.
Od tamtego momentu fortalicja stała się obiektem "niechcianym" a budynek przez ponad sto lat popadał w ruinę.
Dopiero w latach 1904 - 1906 zaczęto prace nad budową kościoła mariawitów, który powstał na zupełnych zgliszczach dworu na kopcu.
W roku 1924 zaczęto jego rozbudowę i w takim kształcie pozostaje do dzisiaj.
Myślę, że nie zanudziłem Was tą krótką, owianą w tajemnice historią zamku na Czechowie.
Niestety zdjęcia wykonywałem wyłącznie na zewnątrz ale mam nadzieję, że kiedyś zastanę otwartą bramę kościoła...